odc. 93 Idealne miejsce na ziemi.

Idealne miejsce na ziemi choć pieniądze szczęścia nie dają.

„Umysły są jak spadochrony- działają tylko wtedy gdy są otwarte”.

Thomas Dewar

Dla każdego z nas pewnie inne i pewnie każdy z nas potrafiłby zdefiniować swoje  idealne miejsce na ziemi. Proponuję by wziąć pod uwagę te państwa, te gospodarki, które są najzamożniejsze. Ale czy na pewno szczęście i najlepsze miejsca zależne są od gotówki i kasy? Czy musimy założyć, że bogactwo jest miarą sukcesu społeczeństwa, które na tę zamożność pracuje? I jestem pewien choć nie prowadziłem osobnych badań na ten temat, że najszczęśliwsi ludzie na świecie to nie ci co żyją w bogactwie, bowiem bogactwo samo w sobie nie uszczęśliwia. Sprawdza się przysłowie, że pieniądze szczęścia nie dają? A jeśli nie zamożność, to co? Czyli Produkt Krajowy Brutto (PKB- wskaźnik zamożności danego Państwa, obszaru) szczęścia nie daje? Oczywiście wskaźnik PKB nie jest idealny i ma wiele wad, albo inaczej: nie uwzględnia kilku ważnych danych, acz to nic nowego. Patrząc na badania i rankingi państw z 2014 r. o najwyższym PKB- pierwszą dziesiątkę tworzą: USA (przeszło 17 mld dolarów), Chiny (ok. 10 mld dol.), Japonia (4,7 mld), Niemcy (3,8 mld), Francja (2,9 mld), Wielka Brytania (2,8 mld), Brazylia (2,2 mld), Włochy (2,1 mld), Rosja i Indie (po 2 mld)./* Co ciekawe  Holandia w tym rankingu jest dopiero lub aż na 16. miejscu, a Szwecja na 22.  Zatem pytanie me brzmi następująco: gdzie wolelibyście żyć? Holandia, Szwecja czy Chiny, Brazylia? Ja w ciemno i „na bank” wybrałbym do życia ten „pierwszy duet”. Dlaczego taki wybór? Ano dlatego, że zwyczajowo kierujemy się tzw. demokratyzacją danego państwa czyli jak „przyjaźnie” się w danej przestrzeni państwowej żyje. Wiem, że i to nie wyczerpuje problemu. Co ciekawe, przeglądając badania i raporty światowe (World Happiness Report -przygotowywanego corocznie z inicjatywy ONZ), te najszczęśliwsze kraje i nacje to: Szwajcarzy, Holendrzy, Duńczycy, Norwegowie i Szwedzi. Zwróćcie uwagę, że praktycznie wśród szczęśliwców są wszystkie kraje Skandynawskie a USA i Niemcy znalazły się dopiero, odpowiednio na 11. i na 14. miejscu raportu szczęśliwców. O owym miejscu prawie zawsze decyduje szereg innych czynników niż „kasa”, że w danym kraju żyje się szczęśliwie. Zatem jeszcze raz:  to nie bogactwo decyduje o szczęściu i zadowoleniu z życia ludzi, społeczeństw. Co więc powoduje, że jesteśmy szczęśliwi, a szerzej, z perspektywy państwa: jak uszczęśliwiać ludzi? Pewnie każdy z nas ma inną definicję szczęścia i jest to kwestia bardzo indywidualna. W niniejszym odcinku nie zamierzałem się zajmować „szczęściem każdego indywidualnie” ale raczej z pozycji całego państwa, gospodarki narodowej. W tym zakresie można wyodrębnić parę czynników, które zdają się w tym kontekście bardzo istotne. To one tworzą zaufanie do gospodarki i państwa, wzmacniają więzi oraz relacje międzyludzkie, a na pewno każdemu z nas „uprzyjemniają” życie w sprawach codziennych i „niecodziennych” czyli wyjątkowych. Co zatem według mnie waży w życiu państwa i jego ludzi by  być szczęśliwym. Potraktujmy to jako punkt wyjścia do dalszych dywagacji i dyskusji, w tym w kontekście zdolności społeczeństwa do  przedsiębiorczości, kreatywności i innowacyjnych rozwiązań, co jak wiadomo powoli staje się moim „panaceum na rozwój”. Tylko razem i w połączeniu z wysokim PKB da nam- Polakom bardzo wymierne korzyści i efekty. Bardzo ważna w „procesie szczęścia” jest szerokopojęta kultura. To czego nie mogę się doprosić a od dawna a w moim pojęciu przestało być czymś bardzo  ekskluzywnym, marginalnym, a w państwach dojrzałych Zachodu jest jedną z kluczowych przestrzeni i stanowi o najistotniejszych kwestiach społecznych- to szeroko pojęta „kultura bycia i życia”. Tzw. sztuka użytkowa czy  zaangażowana bywa w Polsce a na pewno na poziomie lokalnym, zepchnięta skutecznie i niestety- na margines. Całe szczęście zaczyna się to powolutku zmieniać i najważniejsze rzeczy i zjawiska w kulturze oraz w sztuce stają się motorem napędowym wielu relacji społecznych oraz przedsięwzięć oraz zjawisk w przestrzeni publicznej. Kolejną ważną determinantą dla „krainy szczęśliwości” jest Partnerstwo. To co może być hitem projektowym nowej perspektywy budżetowej Unii Europejskiej (2014-2020) to współpraca partnerska w triumwiracie między instytucjami naukowymi, edukacją a biznesem. To właśnie clou mojej dysertacji (rozprawy) doktorskiej. Dobrze jest, że w naszym kraju od kilku lat mamy do czynienia ze strategicznym i innowacyjnym współdziałaniem uczelni wyższych, placówek badawczych z przedsiębiorstwami, które poszukują i penetrują nowe przestrzenie dla nowych rozwiązań. Komitet Badań Naukowych i inne tego typu jednostki przeznaczają coraz większe środki na badania i rozwój. To właśnie element, który na Zachodzie Świata działa na ogromną skalę a w naszej rzeczywistości wymaga nadrobienia. To właśnie w takich konsorcjach i z tego typu kooperacji rodzą się kapitalne i unikalne projekty oraz innowacyjne produkty lub procesy, gdzie nauka wykorzystuje swój kreatywny potencjał w „realu” i  praktyce, a studenci zyskują szansę i możliwość rozwoju a w konsekwencji pracy w biznesie, który stawia coraz częściej na innowacje. Jedno w tym miejscu zastrzeżenie, że nikomu nie wolno uszczęśliwiać ludzi wbrew ich woli i na siłę, bo to po prostu nic lubianego ni przyjemnego. Ogromnie też ważne jest „miejsce inicjacji i porodu”. Miejsce aktywności i skąd się wywodzi. Znacznie bowiem wzrasta znaczenie  ruchów oddolnych, powstających w środowiskach dużych aglomeracjach miejskich, skupiskach ludzkich nawet dużych  dzielnicach. Siłą rzeczy wtedy następuje specjalizacja i aktywność w wąskich dziedzinach (np. jak wyżej w dziedzinie kultury, ochrony zabytków czy przestrzeni aktywności rekreacyjno-sportowych. Powstają projekty, które aktywizują społeczności lokalne i dzielnicowe czy wiejskie. Właśnie jedną z dobrych praktyk  i aktywności w niektórych miastach  stały się budżety obywatelskie, których ilość i wartość, choć wciąż niewielka, z roku na rok rośnie. Przy okazji oczywiście nikt nie gwarantuje, że redystrybucja szczęśliwego bogactwa będzie i zawsze sprawiedliwa, bo jeszcze długo notować będziemy rozwarstwienie społeczne. Doskonale obrazuje to tzw. indeks Giniego (to wskaźnik dysproporcji społecznych, nierówności). Wiele zależy od modelu danego państwa, aktywności i doświadczeń lokalnych, trwałości więzów sąsiedzkich, międzyludzkich oraz szeroko pojętego stanu grup społecznych oraz ekonomicznych w naszym państwie. To właśnie ten wskaźnik pokazuje jak „cieniutko” wypadają Stany Zjednoczone, a w Europie np. Włochy, Portugalia i Niemcy pomimo wysokiej pozycji w rankingu PKB. Więc i tu różnice między zamożnymi a biednymi są znaczące. Charakterystyczne, że w USA - 1% najbogatszych Amerykanów miało we władaniu przeszło 19% PKB w USA./* Każdej grupie studenckiej na początku zajęć zadaje pytanie: kiedy stwierdzisz Koleżanko/Kolego, że jesteś już bogata? Zapewniam, że praktycznie każdy ma inną, swoją definicję bogactwa a zatem i szczęścia. Życzę więc powodzenia w rozstrzyganiu podobnych dylematów i to na codzień. Życzyłbym sobie, aby owe dylematy rozstrzygać nie tylko w wymiarze osobistym a bardziej społecznym i szerszym: ogólno ludzkim. 

Dr inż. Andrzej Sułkowski