odc. 84. Czy kłamstwo popłaca? Co z efektem Pinokia?

Czy można skrócić nos Pinokia? Czy można trochę kłamać?

„Nie sądzę, by ktokolwiek urodził się ze smykałką do handlu.

Za to każdy z nas ma szansę zostać tym, kim zechce.”

Frank Bettger

Czy jesteśmy w stanie  „trochę skłamać” czy trochę wyolbrzymić fakty? Czy to nie jest tak jak z faktem, iż nie można być „trochę w ciąży”? A co jeśliby to miało pomóc w osiagnięciu ostatecznego sukcesu Twojej ekipy? Wiem, wiem, że w tej chwili czytający zastanowi się chwilkę i zapyta sam siebie czy i ile razy już to zrobił? Czy w ogóle tak wolno?  Na przykładzie jednej z moich ulubionych dyscyplin sportowych, piłki nożnej i rozgrywanych Mistrzostwach Europy, możemy prześledzić takie przypadki, gdzie wielu graczy symuluje, „kłamie” udając faul. Dla wielu graczy i kibiców symulowanie faulu to nic wielkiego ni nadzwyczajnego. Widzimy na powtórkach lub szczęśliwi posiadacze biletów w „naturze”, że zawodnik upadając na płytę boiska, co najwyżej był lekko trącony, ale wije niczym poszkodowany w katastrofie. Oczywiście w ten sposób chce „wymusić faul” i zdobyć współczucie sędziego, który mu go „odgwiżdże”. Według badań najbardziej rzetelni  i nie wymuszający czyli grający fair play (uczciwie) są piłkarze w amerykańskich i brytyjskich klubach. Czyli owi zawodnicy nie lubią udawać? Czyżby ryzykowali utratę bramek i lubili „smak przegranej” ale uczciwie? Jest taki aksjomat (pewnik, oczywistość), który takie zachowania jak powyższe traktuje w kategorii tzw. „przyjaznego przywództwa” a w tym wypadku „przyjaznego kłamstwa”. W przypadku sportu nakazy „przyjaznego przywództwa” odbiegają znacznie od tego, co ma miejsce w rzeczywistości. Znam wielu szefów i też prawda jest taka, że niektórzy  najskuteczniejsi z nich, którzy stali się liderami światowych rankingów , w tym wielu prezesów polskich firm i spółek, byli (i są) wytrawnymi i biegłymi praktykami sztuki umiejętnego omijania i uników. Pamiętam relację, Steve Jobs’a, „mistrza” w świecie IT (technologii komputerowej), który w przemowie inauguracyjnej 2005 roku, podczas inauguracji roku akademickiego na Uniwersytecie Stanforda, użył sformułowania z dziedziny zwanej:  „polem zaburzonej rzeczywistości" (reality distortion field). Bowiem Jobs potrafił, bo miał taką wspaniałą umiejętność , tak przedstawiać swoje marzenia, jakby już były, w momencie przemowy, realną rzeczywistością. Znane są, szczególnie w marketingu przypadki, gdzie najbieglejsi w sztuce sprzedaży potrafili tak „pięknie kłamać” i mówić o swoich produktach, ze ludzie wierzyli, pomimo, że owe produkty jeszcze nie zostały wyprodukowane (przypadek Ellisona opisany przez Davida Kaplana o początkach Doliny Krzemowej). Co mu to dało? Ano po reakcji i zapotrzebowaniu potencjalnych klientów, słuchaczy orientował się czy w ogóle warto taki towar wyprodukować i czy znajdzie zapotrzebowanie! Bardziej niecne przykłady z historii, gdzie prezesi spółek tytoniowych zeznawali przed Kongresem i to pod przysięgą, że nie zdawali sobie sprawy ze szkodliwości palenia papierosów czy wielu, wielu innych. Spotykamy się na co dzień z tak wielką dawką hipokryzji szczególnie w dyskusjach poświęcanych zarządzaniu i przywództwu a na pewno polityce, ze jest to wręcz do obrzydzenia, (a propos i z uwielbieniem lubi ją (hipokryzję) odkrywać mój kuzyn). Podobnie jak on uważam dość często, że ta moralizatorska „nawijka”, jak to nieszczerość i kłamstwo są szkodliwe dla otoczenia, w niczym nie pomaga, a na pewno niczego nie zmienia. Wynika to z abstrakcyjnego, błędnego przekonania, że wystarczy wyrazić swój sprzeciw, protest i skrytykować, a to już wystarczy. A, że następnie nie ma propozycji rozwiązania, to to już nie ważne. I, że nie zmienia to postaci rzeczy i rzeczywiście nie skłania ludzi do większej lub w ogóle uczciwości. Kolejna kwestią jest tu zasada: „wszedłeś między wrony kracz jak i one”. Tak kluby piłkarskie, ligi, firmy, klastry i korporacje, egzystują w pewnej zmowie i systemie i jeżeli chce się zmienić postępowanie pojedynczych, trzeba by najpierw zmienić cały system, w ramach których te zachowania się rozwijają. Czyż nie pojawia się wtedy kwestia, że „jeżeli wszyscy rozmijają się z prawdą na jakiś temat, to nas również nie stać na to, żeby nie robić identycznie- prawda?".  A już majstersztykiem jest tzw. moralna racjonalizacja (moral rationalization) , czyli usprawiedliwianie samego siebie i bliźnich, że nasze „przestępstwo” nie było, aż tak złe i było zrobione w bardzo dobrej wierze. Podobnie zresztą jak tzw. moralne rozdwojenie (moral decoupling), gdzie na przykład jak w wypadku Oskara Pistoriusa, argumentowano, że zabójstwo jego partnerki można by usprawiedliwić tym, że był on wybitnym sportowcem.  Fałsz, obłuda i kłamstwo bardzo powszechnie występuje w codzienności, ponieważ ułatwia ludziom pozostawanie w dobrych stosunkach i relacjach. Sztuka sprzedaży, to nic innego jak umiejętność przekonania kogoś o czymś, nawet jeżeli mijamy się z prawdą. A to jest przecież powszechne i przydatne liderom.

Zatem w dyskusji, poprawcie mnie jeśli się mylę, że nawet już pierwsze, klasyczne historyjki i opowieści o cnocie prawdomówności, w której George Washington przyznaje się ojcu do ścięcia wiśniowego drzewa , czy jabłku rajskim Ewuni, są całkowicie zmyślone! 

Wnikliwi „czytacze” mojego vademecum zauważą pewnie, że to już trzeci czy czwarty raz o kłamstwie, obłudzie i fałszu, a więc o zachowaniach nie fair. Czy to moje fobie czy wyznawane zasady albo wyniesione z domu wychowanie, nie wiem, ale warto się nad taki problemami pochylić, bo rozmiar ich zaczyna przerażać i mierzić.

Tym bardziej dzisiaj, po raz enty- łżą i kłamią, a to zagraża życiu, biznesom i losom Polaków- więc powinni zostać ukarani.

AS

 

"Puste kieszenie nigdy nie powstrzymały nikogo przed podjęciem

działania. Mogą to zrobić tylko puste głowy i puste serca."

Norman Vincent PealeNorman Vincent Peale